poniedziałek, 25 marca 2013

What do you want to do?

Miałam dodać tego shota wczoraj, ale nie miałam czasu, więc dodaję dzisiaj ;))
Miłego czytania!! <3

___________________________________________________________________


*Perspektywa Lou*

-LouLou, czy my naprawdę musimy oglądać program o pieprzących się słoniach? - zapytał Hazz z niesmakiem patrząc na ekran telewizora, w którym obecnie widniał obraz kopulujących ze sobą zwierząt. Animal Planet +18 zawsze spoko.
-Nie, Harreh, nie musimy – zachichotałem widząc jego minę – A co, kotku, wolałbyś robić? – spytałem figlarnie przygryzając dolną wargę. Harry spojrzał na mnie z drugiego końca kanapy i poruszając śmiesznie brwiami wykrzywił usta w prowokującym uśmieszku. Napalony, niewyżyty seksoholik. Zobaczyłem iskierki pożądanie w tych dużych, kurewsko zielonych oczach. Styles trącił mnie nogą delikatnie. Podniósł się do pozycji siedzącej i nachylił nade mną. W moich spodniach ktoś zaczął stawiać namiot.
-Pieprz mnie. Tu i teraz. Najmocniej jak potrafisz… - wyszeptał mi do ucha delikatnie przygryzając jego płatek. Niby tylko wiązanka słów, sylab i liter, a jednak wywołała u mnie mini – palpitacje serca. Spojrzałem Lokatemu w oczy. On długo się nie zastanawiając wpił się w moje usta i zaczął wsadzać mi swoje rozgrzane dłonie pod koszulkę. Nie opierałem się i pozwoliłem Hazzie ją ze mnie ściągnąć. Ja nie pozostałem mu dłużny i zrobiłem to samo z jego koszulą. Tyle, że ja ją z Niego zerwałem urywając guziki. Ale to szczegół. Styles przejechał opuszkami po całej długości pokaźnych rozmiarów wybrzuszeniu na moich spodniach, które już dawno były za ciasne.
-Uhh… Hazz! – jęknąłem cicho, a  On uśmiechnął się triumfalnie. Jednym, sprawnym ruchem zdarłem z Niego beżowe rurki i rzuciłem gdzieś w kąt pokoju. Przez chwilę miałem okazję podziwiać uwiezionego ,,Hazzacondę”, który desperacko domagał się pieszczot. Ściągnąłem z Hazzy bokserki i bezceremonialnie zacząłem obciągać Mu ręką. Kochałem patrzeć, jak jego smukłe ciało wije się i wygina pod wpływem mojego dotyku. Nagle, niespodziewanie Harry złapał Mnie za nadgarstek i zaprzestał moim ruchom. Spojrzałem na Niego zdezorientowany.
-Nie chcę tak dojść – wysyczał podniecony do granic możliwości. Podłapałem o co biega. Styles ściągnął moje spodnie wraz z bokserkami. Przez chwilę wpatrywał się w mojego sterczącego i gotowego do działania członka.  Przejechał po Nim palcem, zaciskając mocniej na główce. Zareagowałem głośnym jękiem na ten drobny gest. Hazz wykrzywił usta w tym jego uśmieszku. Złapałem cwaniaka za biodra i obkręciłem tak, że miałem jego zgrabny tyłek na wysokości mojego kutasa. Bez żadnych ceregieli, tzn. kondoma czy lubrykantu, wszedłem w Niego całą długością a On krzyknął z bólu.
-Aah… Kurwa, zapłacisz mi za to, chuju! – wysyczał przez zęby. Zachichotałem.
-Sam chciałeś, żebym Cię pieprzył, tu i teraz, najmocniej jak potrafię. Problem? – zapytałem całując go w plecy. Znajdowaliśmy się w dosyć NIETYPOWEJ pozycji. Leżałem na kanapie, a Harry klęczał, mając między nogami Moje uda i w tyłku Mojego kolegę. Wykonałem pierwsze, niekoniecznie delikatne pchnięcie. Ja jęczałem z przyjemności ogarniającej moje ciało, a Hazza syczał z bólu.
-Spokojnie, zaraz przestanie boleć… - wyszeptałem i przejechałem opuszkami palców wzdłuż Jego kręgosłupa. Znowu zacząłem wykonywać ruchy biodrami. Styles’owi chyba zaczęło się podobać, bo jęknął, bynajmniej nie z powodu nieprzyjemnego uczucia. Tak, posuwałem go na kanapie i w każdej chwili ktoś mógł nas nakryć bo drzwi zostawiłem otwarte. Ale chuj z tym, teraz liczyłem się tylko Ja i Harry. Obydwoje jęczeliśmy i byliśmy spoceni, a orgazm nieubłaganie się zbliżał.
-Ahh… HAZZ! – krzyknąłem i wytrysnąłem w Harry’ego. On doszedł zaraz po mnie. Wyszedłem z Niego delikatnie. Wraz ze spermą wystrzeliłem chyba wszystkie szare komórki, bo nie potrafiłem skleić żadnej spójnej myśli. Harry odwrócił się i położył na Mnie patrząc Mi w oczy. Splótł ze sobą nasze dłonie i obdarował moje usta słodkim buziakiem.
-Koocham Cię… - wyszeptał przytulając się do mnie i zagłębiając twarz między Moją szyją a ramieniem.
-Ja Ciebie też, BabyCakes… - odpowiedziałem niewyraźnie w jego loczki, które miałem pod nosem…


Follow me on twitter: @ship_bullshit69
__________________________________________________________________

Niewyżyty zboczeniec Stylinson'owa :D



2 komentarze:

  1. To jest takie xjzhyvhsjfkdjsjXgdudidjdushs <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten Twój blog jest cudny>
    Nie miałam dużo czasu ale niektóre przeczytałam.
    Like^-^

    OdpowiedzUsuń