sobota, 30 marca 2013

Zapowiedź one-shota - ,,Her lovely, blue eyes."

Typ: one-shot, jednopart
Tytuł: ,,Her lovely, blue eyes"
Bohaterowie główni: Harry Styles (w moim shocie Tomlinson ^^), Louis Tomlinson, Darcy Tomlinson.
Pairing: Larry Stylinson.
Opis fabuły: Małżeństwo Tomlinson'ów podejmuje decyzję o powiększeniu rodziny.
Ostrzeżenie: Treści erotycznych jako takich nie ma, ale oczywiście one-shot dotyczy miłości męsko-męskiej. NIE TOLERUJESZ = NIE CZYTAJ. PROSTE ;33
___________________________________________________________________________

Nie wiem, kiedy dodam tego shota, bo teraz jak wiadomo są święta i nie mam zbytnio na to czasu :/ Ale postaram się dodać jak najszybciej :)




Follow me on twitter: @ship_bullshit69

Stylinson'owa :)





poniedziałek, 25 marca 2013

What do you want to do?

Miałam dodać tego shota wczoraj, ale nie miałam czasu, więc dodaję dzisiaj ;))
Miłego czytania!! <3

___________________________________________________________________


*Perspektywa Lou*

-LouLou, czy my naprawdę musimy oglądać program o pieprzących się słoniach? - zapytał Hazz z niesmakiem patrząc na ekran telewizora, w którym obecnie widniał obraz kopulujących ze sobą zwierząt. Animal Planet +18 zawsze spoko.
-Nie, Harreh, nie musimy – zachichotałem widząc jego minę – A co, kotku, wolałbyś robić? – spytałem figlarnie przygryzając dolną wargę. Harry spojrzał na mnie z drugiego końca kanapy i poruszając śmiesznie brwiami wykrzywił usta w prowokującym uśmieszku. Napalony, niewyżyty seksoholik. Zobaczyłem iskierki pożądanie w tych dużych, kurewsko zielonych oczach. Styles trącił mnie nogą delikatnie. Podniósł się do pozycji siedzącej i nachylił nade mną. W moich spodniach ktoś zaczął stawiać namiot.
-Pieprz mnie. Tu i teraz. Najmocniej jak potrafisz… - wyszeptał mi do ucha delikatnie przygryzając jego płatek. Niby tylko wiązanka słów, sylab i liter, a jednak wywołała u mnie mini – palpitacje serca. Spojrzałem Lokatemu w oczy. On długo się nie zastanawiając wpił się w moje usta i zaczął wsadzać mi swoje rozgrzane dłonie pod koszulkę. Nie opierałem się i pozwoliłem Hazzie ją ze mnie ściągnąć. Ja nie pozostałem mu dłużny i zrobiłem to samo z jego koszulą. Tyle, że ja ją z Niego zerwałem urywając guziki. Ale to szczegół. Styles przejechał opuszkami po całej długości pokaźnych rozmiarów wybrzuszeniu na moich spodniach, które już dawno były za ciasne.
-Uhh… Hazz! – jęknąłem cicho, a  On uśmiechnął się triumfalnie. Jednym, sprawnym ruchem zdarłem z Niego beżowe rurki i rzuciłem gdzieś w kąt pokoju. Przez chwilę miałem okazję podziwiać uwiezionego ,,Hazzacondę”, który desperacko domagał się pieszczot. Ściągnąłem z Hazzy bokserki i bezceremonialnie zacząłem obciągać Mu ręką. Kochałem patrzeć, jak jego smukłe ciało wije się i wygina pod wpływem mojego dotyku. Nagle, niespodziewanie Harry złapał Mnie za nadgarstek i zaprzestał moim ruchom. Spojrzałem na Niego zdezorientowany.
-Nie chcę tak dojść – wysyczał podniecony do granic możliwości. Podłapałem o co biega. Styles ściągnął moje spodnie wraz z bokserkami. Przez chwilę wpatrywał się w mojego sterczącego i gotowego do działania członka.  Przejechał po Nim palcem, zaciskając mocniej na główce. Zareagowałem głośnym jękiem na ten drobny gest. Hazz wykrzywił usta w tym jego uśmieszku. Złapałem cwaniaka za biodra i obkręciłem tak, że miałem jego zgrabny tyłek na wysokości mojego kutasa. Bez żadnych ceregieli, tzn. kondoma czy lubrykantu, wszedłem w Niego całą długością a On krzyknął z bólu.
-Aah… Kurwa, zapłacisz mi za to, chuju! – wysyczał przez zęby. Zachichotałem.
-Sam chciałeś, żebym Cię pieprzył, tu i teraz, najmocniej jak potrafię. Problem? – zapytałem całując go w plecy. Znajdowaliśmy się w dosyć NIETYPOWEJ pozycji. Leżałem na kanapie, a Harry klęczał, mając między nogami Moje uda i w tyłku Mojego kolegę. Wykonałem pierwsze, niekoniecznie delikatne pchnięcie. Ja jęczałem z przyjemności ogarniającej moje ciało, a Hazza syczał z bólu.
-Spokojnie, zaraz przestanie boleć… - wyszeptałem i przejechałem opuszkami palców wzdłuż Jego kręgosłupa. Znowu zacząłem wykonywać ruchy biodrami. Styles’owi chyba zaczęło się podobać, bo jęknął, bynajmniej nie z powodu nieprzyjemnego uczucia. Tak, posuwałem go na kanapie i w każdej chwili ktoś mógł nas nakryć bo drzwi zostawiłem otwarte. Ale chuj z tym, teraz liczyłem się tylko Ja i Harry. Obydwoje jęczeliśmy i byliśmy spoceni, a orgazm nieubłaganie się zbliżał.
-Ahh… HAZZ! – krzyknąłem i wytrysnąłem w Harry’ego. On doszedł zaraz po mnie. Wyszedłem z Niego delikatnie. Wraz ze spermą wystrzeliłem chyba wszystkie szare komórki, bo nie potrafiłem skleić żadnej spójnej myśli. Harry odwrócił się i położył na Mnie patrząc Mi w oczy. Splótł ze sobą nasze dłonie i obdarował moje usta słodkim buziakiem.
-Koocham Cię… - wyszeptał przytulając się do mnie i zagłębiając twarz między Moją szyją a ramieniem.
-Ja Ciebie też, BabyCakes… - odpowiedziałem niewyraźnie w jego loczki, które miałem pod nosem…


Follow me on twitter: @ship_bullshit69
__________________________________________________________________

Niewyżyty zboczeniec Stylinson'owa :D



sobota, 23 marca 2013

Zapowiedź one-shota - ,,What do you want to do?"

Typ: one-shot, jednopart
Tytuł: What do you want to do?
Bohaterowie: Louis Tomlinson i Harry Styles
Pairing: Larry Stylinson
Opis fabuły: Krótko i na temat. Larry znudzony programem w telewizji znajduje sobie inne zajęcie.
Ostrzeżenie: Treści erotyczne dotyczące miłości męsko-męskiej. NIE LUBISZ = NIE CZYTAJ. Proste ;3


(Cały jednopart jest pisany z perspektywy Louis'a Tomlinson'a)

Najprawdopodobniej dodam jutro :)




Follow me on twitter: @ship_bullshit69

Stylinson'owa :D


niedziela, 17 marca 2013

We Were Born To Love, Not Hide...

Wbijam z kolejnym one-shotem, tym razem bez zapowiedzi, ponieważ był On pisany na szybko xx
Pomimo tego że uważam, że nie jest zbyt dobry, wstawiam go tutaj.
Miłego czytania xxx
___________________________________________________________________
Piosenka - nieodłączny element one-shota!! (http://www.youtube.com/watch?v=5_BN40gfnzw)



*Perspektywa Hazzy*

- Harry, ja naprawdę nie jestem pewien co do tego… - powiedział cicho zdenerwowany Louis masując dłonią swoje ramię. Spojrzałem w Jego przerażone, niebieskie tęczówki. – Też mam tego dosyć ale… Pomyśl. Simon i te chuje z Modest’u będą na nas cholernie wściekli!
Zacisnąłem usta i po chwili wypuściłem powietrze ze świstem. Louis miał racje, będą chcieli nas zabić, ale ja już dłużej tak nie potrafię!
- Kochanie, chcesz dalej cierpieć, okłamywać Directioners? – zapytałem Louis’a i złapałem go za przedramię wprost przeszywając go wzrokiem na wskroś – Przecież nasi fani kochają Larry’ego! Naprawdę jeszcze nie zdążyłeś tego zauważyć?
Louis westchnął i wlepił wzrok w swoje buty. Drugą, wolną ręką uniosłem jego podbródek do góry i ponownie spojrzałem mu w oczy. Pocałowałem delikatnie jego wąskie, malinowe wargi i odsunąłem się kilka milimetrów, nadal będąc na tyle blisko, żeby nasze nosy prawie się ze sobą stykały, a drżące oddechy mieszały w jedność.
- Kocham Cię, Lou. Najbardziej na świecie. Chcę, żeby wszyscy o tym wiedzieli. Urodziliśmy się by kochać, nie ukrywać… - wyszeptałem, a w Jego pięknych oczach zatańczyły iskierki szczęścia. Uśmiechnął się promiennie, na co Ja zareagowałem tym samym. Widok szczęśliwego i uśmiechniętego Louis’a był moim ulubionym. Oplotłem go rękami wokół bioder i z niezwykłą delikatnością przyciągnąłem do siebie, by złożyć na jego wargach kolejny, subtelny pocałunek. Po kilku cudnych sekundach Tomlinson odsunął się kilka centymetrów i oblizał wargi uśmiechając się słodko.
-Zróbmy to, jestem gotowy… - szepnął dmuchając ciepłym powietrzem na Moje usta…


Koncert w Londynie był niesamowity. Kochałem wszystkich naszych fanów, chociaż wrzeszczeli i piszczeli psując nam słuch. Całe show ja i Lou byliśmy trochę spięci, ale staraliśmy się tego nie okazywać i chyba dobrze nam to szło. Przez trzy godziny odwaliliśmy wiele Larry Moments, sprawiając tym radość najbardziej rozwrzeszczanym Larry Shippers. One zawsze były z nami, wspierały nas i w dziewięćdziesięciu dziewięciu procentach to właśnie dzięki nim zdecydowaliśmy się na to, co dziś mieliśmy zamiar zrobić.
Ostatnia piosenka. ,,They Don’t Know About Us”. Wypuściłem z ust drżące powietrze i spojrzałem na stojącego po drugiej stronie sceny Louis’a, który był równie zdenerwowany jak ja. Kiedy nasze oczy się spotkały, posłałem mu pocieszający uśmiech. Ostatnia zwrotka. Ostatnia linijka. Ostatnie słowo. Koniec piosenki.
- Dziękujemy wam! Byliście wspaniali! – krzyknął Zayn, a fani zaczęli krzyczeć jeszcze głośniej. Już mieliśmy schodzić, kiedy Lou głośno, ale ze zdenerwowaniem w głosie powiedział:
-Czekajcie.
Liam, Malik i Niall zatrzymali się i popatrzyli na nas zdezorientowani, a na arenie zapanowała cisza.
-Ja i Louis musimy wam coś wyznać. – stwierdziłem, a Tomlinson podszedł do Mnie wolno. Reszta zespołu patrzyła na nas z wyrazem osłupienia malującym się na twarzy.
- Uznaliśmy, że czas w końcu to powiedzieć...- zaczął Lou i spojrzał mi w oczy. Ja splotłem Jego dłoń ze swoją, a na arenie cisza przerodziła się w okrzyki radości. Już wiedzieli, co się kroi.
-Tak. Nie chcemy was już dłużej okłamywać. Mamy dosyć ciągłego ukrywania się, bardzo przez to cierpimy. Mamy ogromną nadzieję, że wy, jako nasza rodzina, zaakceptujecie nas… Tak, Larry istnieje. Ja i Louis od trzech lat jesteśmy razem. – dokończyłem i popatrzyłem na publiczność. Prawie popłakałem się ze szczęścia, kiedy zobaczyłem, jak bardzo jest szczęśliwa. Radosne wrzaski i krzyki, a następnie głośne oklaski. Po policzku Lou spłynęła pojedyncza łza. Przyłożył dłoń do wykrzywionych w pięknym i szczerym uśmiechu ust.  Gwałtownie obróciłem Go w swoją stronę i opuszkiem palca starłem słoną kroplę która wypłynęła z jego oka, a następnie namiętnie pocałowałem przed wszystkimi. Chłopcy stali z boku i uśmiechnięci od ucha do ucha klaskali razem z publicznością, a Niall, jako kapitan Larry’ego odtańczył dziki taniec i śmiejąc się szczerze wykrzyknął ,,You’re loser, Modest!
Po kilkunastu sekundach czułego i namiętnego pocałunku Louis odsunął się i przyparł czoło do Mojego. Uśmiechaliśmy się patrząc na siebie z miłością w oczach. Przytuliłem wzruszonego Tomlinsona do siebie i wyszeptałem mu do ucha przysłoniętego kasztanowymi włosami dwa piękne słowa, które mógłbym mówić mu zawsze i wszędzie...:
-Kocham Cię…

We were born to love, not hide…




Stylinson'owa :D

środa, 13 marca 2013

A Blowjob In The Cinema

Wklejam zatem zapowiedzianego wczoraj One-Shota <33
Miłego czytania ;))
____________________________________________________________


*Perspektywa Lou*

Siedziałem w kinie z Hazzą, Nialler’em, Liam’em,  Zayn’em i starałem się nie zasnąć. Film był cholernie nudny, chociaż Blondyn, Pan Łyżka i Malik wydawali się być bardzo nim zainteresowani. Harry’emu siedzącemu obok mnie najwyraźniej również się nudziło. Bawił się swoją czapką, PopCorn’em, podłokietnikiem i ogólnie wszystkim co Mu wpadło w ręce. Wpadłem na pomysł, który bez zastanowienia zacząłem realizować. Sunąłem ręką w stronę kolana Styles’a. Złapałem Go za nie a usta przyłożyłem do Jego ucha.
-Ciebie też to nudzi, prawda?- wyszeptałem muskając je wargami. Hazzę przeszedł dreszcz, a ja uśmiechnąłem się triumfalnie.
-Wolałbym być teraz w domu i robić różne, nieprzyzwoite rzeczy… Z Tobą…- szeptałem nadal, a w spodniach Harry’ego ktoś zaczął stawiać namiot.- Najpierw pchnąłbym Cię na łóżko… Następnie pocałowałbym Twoją szyję i zrobiłbym Ci malinkę… Zdjąłbym Twoją koszulkę a ustami zjeżdżałbym coraz niżej i niżej… Ściągnąłbym te Twoje rurki i rzuciłbym je w kąt pokoju… Zębami zahaczyłbym o gumkę twoich bokserek i jak najprędzej zdarłbym je z Ciebie… Następnie przejechałbym językiem po całej długości Twojego penisa… Zassałbym główkę, a później wziąłbym go całego do ust… Doprowadziłbym Cię do orgazmu a ty krzyczałbyś tak głośno, że ludzie słyszeliby Cię na drugim końcu Londynu i jeszcze dalej…- przygryzłem delikatnie ucho Harry’ego i kątem oka zobaczyłem, że wybrzuszenie na jego spodniach jest coraz większe.
-Zayn, ja i Harry wychodzimy. Hazz źle się poczuł.- powiedziałem do chłopaka siedzącego po drugiej stronie. Przytaknął nie odrywając wzroku od wielkiego ekranu. Siłą wyciągnąłem zdezorientowanego Styles’a z Sali kinowej.
-Co Ty robisz?!- zapytał kiedy wyszliśmy. Uśmiechnąłem się łobuzersko i poruszyłem brwiami znacząco. Pociągnąłem go w stronę ubikacji. Weszliśmy do jednej z kabin a ja natychmiastowo rzuciłem się na Loczka i zacząłem namiętnie Go całować. Przyparłem go do ściany i zacząłem poruszać biodrami tak, aby nasze członki zderzały się ze sobą przez spodnie. Harry jęknął gardłowo w moje usta, co jeszcze bardziej mnie nakręciło. Uklęknąłem przed Nim i ściągnąłem jego brązowe rurki do kostek. Zacząłem całować Go po udach starannie omijając nabrzmiałego ,,kolegę”.
-Lou… Nie drocz się tak ze mną!- wydusił z siebie. Zębami zdjąłem bokserki Styles’a i ująłem w dłoń niemałych rozmiarów penisa. Ucałowałem delikatnie jego główkę, na co Hazz zareagował jękiem. Następnie polizałem i wziąłem całego ,,Elvis’a” do ust, tak głęboko, że zderzył się z tylną ścianką mojego gardła. Harry jęczał, krzyczał głośno moje imię i najwyraźniej miał w dupie to, że wszyscy mogą Go usłyszeć. Zacząłem poruszać głową w przód i tył coraz szybciej, a Hazza trzymał mnie za włosy nadawając ruchom odpowiednie dla Niego tempo.
-Tak Lou… Nie przestawaj! Kurwa, kurwa, kurwa, JA PIERDOLĘ LOUIS!!!- wraz z głośnym krzyknięciem mojego imienia spuścił mi się do ust. Połknąłem wszystko i stanąłem przed roztrzęsionym, zarumienionym i nadal cholernie podnieconym Harry’m.
-A teraz zadzieraj gatki i wracamy, bo jeszcze zaczną coś podejrzewać- powiedziałem i musnąłem wargi chłopaka. Już mieliśmy wychodzić, ale Hazz zawołał mnie, złapał za rękę i patrząc prosto w oczy powiedział:
-LouLou? Jeszcze Ci się odwdzięczę, kotku…- przelotnie Mnie pocałował po czym wróciliśmy na salę…




Stylinson'owa :D

FOLLOW ME ON TWITTER: @ship_bullshit69

wtorek, 12 marca 2013

A Blowjob In The Cinema - Zapowiedź One-Shota

A więc czas na zapowiedź następnego jednoparta!! <3
___________________________________________________________

Typ: One-Shot, Jednopart
Tytuł: A Blowjob In The Cinema
Bohaterowie: Harry Styles, Louis Tomlinson, Liam Payne, Niall Horan, Zayn Malik.
Pairing: Larry Stylinson
Opis fabuły: Chłopcy z 1D wybierają się do kina. Harry i Louis strasznie się na nim nudzą, więc postanawiają ,,milej" spędzić czas w męskiej toalecie...
Ostrzeżenie: Treści dotyczące miłości męsko-męskiej. Jeśli obrzydzają Cię tego typu rzeczy, nie czytaj!!

(Cały jednopart jest pisany z perspektywy Louis'a Tomlinson'a)







Stylinson'owa :D

FOLLOW ME ON TWITTER: @ship_bullshit69

piątek, 8 marca 2013

An Evening Walk.

Hmm... Stwierdziłam, że teraz mam chwilę czasu i mogę wkleić zapowiedzianego one-shota.
Jest już przepisany i tylko czeka, aby go opublikować <3
Miłego czytania :)

____________________________________________________________________

An Evening Walk.

*Perspektywa Hazzy*

-Jestem cholernie zmęczony…- powiedział Lou opierając się o moje ramię, kiedy bezskutecznie próbowałem otworzyć drzwi naszego mieszkania. Pierdolone,  stare zamki.
-Półgodzinny spacer aż tak Cię zmęczył?- spytałem siłując się z kluczem. Nareszcie otworzyłem i mogliśmy spokojnie wejść.
-Yhymm…- wymamrotał LouLou i uwiesił się na mnie udając że śpi. Cmoknąłem go przelotnie w czubek głowy.
-Oj, już ja Cie zaraz rozbudzę, kotku…- szepnąłem i klepnąłem Tomlinson’a w ten jego zgrabny, opięty miętowymi rurkami tyłek.
-Ehh… Harreh, nie dzisiaj, przecież…- nie dałem mu dokończyć. Mocno przyparłem go do ściany, a nasze twarze dzieliły milimetry. Bezceremonialnie wsadziłem mu kolano między nogi, mocno dociskając. Louis jęknął przeciągle. Zacząłem zachłannie obdarowywać jego szyję mokrymi pocałunkami. W jednym miejscu zassałem mocno skórę i zrobiłem mu malinkę. Ciągle trzymałem kolano w kroczu Lou, a jego jęki wypełniały pusty apartament.
- Hazz… Proszę… Przestań!- rozkazał Louis, a ja zdumiony oderwałem usta od jego szyji.
-Co się sta…- chciałem zapytać co jest, ale BooBear nie pozwolił mi dokończyć.
-Nie chcę dojść na korytarzu- przerwał mi i poruszył zabawnie brwiami.
Szybko załapałem o co chodzi i uśmiechnąłem się zawadiacko przygryzając wargę. Uniosłem go, a On objął nogami moje biodra. Ścisnąłem jego pośladki i zamruczałem mu do ucha. Miał dreszcze na rękach. Dobry znak. Niosąc Lou skierowałem się w stronę sypialni. Czułem jego niemałą erekcję na brzuchu. W sumie mój przyjaciel nie był w lepszym stanie.
Weszliśmy do pomieszczenia, a ja po zamknięciu drzwi kopniakiem praktycznie ,,rzuciłem” Lou na łóżko. Równie gwałtownie wskoczyłem na Niego i zdarłem jego białą koszulkę w ciemnoniebieskie paski. Usadowiłem się między jego nogami i nachylając się przejechałem językiem po klatce piersiowej. Z ust Lou wydobyło się ciche sapnięcie. Poruszyłem biodrami, a nasze erekcje otarły się o siebie przez materiały spodni. Tym razem obydwoje jęknęliśmy. Namiętnie wpiłem  się w wargi mojego chłopaka. Wsadziłem mu język do ust, a On oddawał i jeszcze bardziej pogłębiał pocałunek. Zacząłem majstrować przy jego spodniach. Odpiąłem pasek, rozpiąłem guzik, rozsunąłem rozporek i po chwili Louis leżał przede mną jedynie w czarnych, obcisłych bokserkach. Przejechałem opuszkami palców po niemałym wybrzuszeniu. Pochyliłem się i zacząłem delikatnie całować uwięzionego w ciasnych bokserkach przyjaciela Lou.
-Uhh… Harry, zrób to wkońcu!- wysapał BooBear. Nie zastanawiając się zdjąłem ciasny materiał i rzuciłem daleko za siebie. Przed moimi oczami pojawił się pokaźnych rozmiarów, stojący na baczność członek Tomlinson’a. Bez zastanowienia wziąłem go całego do ust, na co Louis zareagował głośnym jękiem.
-Tak, Hazz, taak…- sapał. Ruszałem głową w górę i w dół, a jego penis znikał w moich ustach i pojawiał się z powrotem. Wargi zaczynały mnie już boleć, ale nie zwracałem na to zbytniej uwagi. Po chwili członek Lou zadrżał i wytrysnął wprost do moich ust. Połknąłem wszystko i spojrzałem na rozanielonego Tomlinson’a. On również na mnie popatrzył.
-Teraz Twoja kolej, kocie.- powiedział i kilkoma ruchami sprawił, że byłem nagi a moje ciuchy leżały w kącie. Następne kilka ruchów i leżałem pod nim a On ustami sprawiał mi zajebistą przyjemność. Trzeba przyznać, że był naprawdę dobry. Ssał, lizał, przygryzał a na dodatek pomagał sobie ręką. Usta miał spuchnięte i sine, ale nie przestawał. Złapałem go za włosy i nadawałem ruchom odpowiednie tempo. Jęczałem i krzyczałem jego imię tak głośno, ze chyba cały Londyn mnie słyszał. Poczułem zbliżający się finał i po kilku sekundach spuściłem Mu się do ust jęcząc i drąc się wniebogłosy.  Louis spojrzał na mnie spod rzęs niczym rasowa dziwka. Nachylił się nade mną, musnął przelotnie usta i do ucha wyszeptał dwa słowa, dzięki którym prawie dostałem zawału.
-Pieprz mnie…- brzmiały one właśnie w ten sposób. Zamarłem.
-Jesteś tego pewien? To będzie cholernie boleć!!!- powiedziałem.
-Zrób to, Harry.- odpowiedział, a raczej rozkazał Tomlinson. Sięgnąłem do szafki i wyciągnąłem prezerwatywę i lubrykant.
-Nie, Hazz. Bez tego lateksowego chujostwa.- wyrzucił kondomy za siebie.
Zdziwił mnie jeszcze bardziej, ale się zgodziłem. Nasmarowałem grubo mojego ,,Elvis’a” lubrykantem, a następnie nawilżyłem nim tylne wejście Lou. Syknął.
-Wszystko w porządku?- spytałem –Nie musimy tego robić!
-Kiedy ja chcę, Harry! Nic się nie dzieje, tylko to takie… Zimne- wytłumaczył Boo. Zaśmiałem się. Przystawiłem kolegę do dziurki Louis’a.
-Jestes pewien?- spytałem raz jeszcze.
-Jak nigdy.- odparł Lou. Zacząłem w Niego wchodzić. Delikatnie i powoli. Jednak Louis natychmiastowo się spiął. Pochyliłem się nad nim.
- Rozluźnij się, będzie dobrze- muskałem ustami jego ramię. Podziałało. Wszedłem całą długością, a Louis’owi chyba zaczęło sprawiać to przyjemność, , bo objął nogami moje biodra i jęknął, bynajmniej nie z bólu. Zacząłem poruszać się w Nim coraz szybciej i szybciej. Wkońcu ruchałem go jak głupi i obydwoje jęczeliśmy jak debile. Dla urozmaicenia ująłem w dłoń jego penisa i zacząłem obciągać mu w rytm pchnięć. Doszliśmy w tym samym momencie. Czułem się wprost nieziemsko. Spojrzałem na wijącego się pode mną pod wpływem orgazmu Louis’a. Wyglądał jak najczystsza definicja seksu. Potargane włosy, w niektórych miejscach przylepione do czoła spływającymi kroplami potu, błyszczące oczy i ślady mojej spermy na spuchniętych, sinych ustach. Odgarnąłem mokra grzywkę z jego czoła i wykonałem ostatnie, powolne pchnięcie po czym wyszedłem z Niego. Położyłem się obok i próbowałem uspokoić nierówny oddech i bijące w szalonym tempie serce. Splotłem jego dłoń ze swoją i okryłem zimną kołdrą nasze rozgrzane ciała.
-Kocham Cię, LouLou- szepnąłem.
-Ja Ciebie bardziej, Hazz…- odparł Louis po czym usnęliśmy silnie w siebie wtuleni…

_____________________________________________________________________________________________________


No i jak??
W sumie to był pierwszy one-shot, który napisałam. Zniosę krytykę ;)



FOLLOW ME ON TWITTER: @ship_bullshit69

Stylinson'owa :D

An Evening Walk - Zapowiedź One-Shota.

Typ: Jednopart.
Tytuł: An Evening Walk.
Bohaterowie: Harry Styles i Louis Tomlinson.
Pairing*: Larry Stylinson
Opis fabuły: Harry potrafiłby rozbudzić i podniecić Louis'a o każdej porze dnia i nocy...
Ostrzeżenie: Treść one-shota dotyczy miłości męsko-męskiej. Jeśli obrzydzają Cię tego typu treści, NIE CZYTAJ. ;3

One-shot pojawi się na blogu dziś późnym wieczorem lub jutro <3


Pozdrawiam,
Stylinson'owa.



FOLLOW ME ON TWITTER: @ship_bullshit69

Powitanie ;>

  Witam wszystkie Directioners, a przede wszystkim Larry Shippers!! <3
Mam na imię Natalia, a ten blog będzie poświęcony moim One-Shot'om o Larry'm, czyli czymś, co chyba wszystkie Shipperki Larry'ego uwielbiają (a przynajmniej ja xD). Mam cholernie wybujałą wyobraźnię i chciałabym podzielić się z wami moimi ,,ARCYDZIEŁAMI" :>

Nie wiem, co ile będą dodawane posty, ponieważ nie zawsze mam wenę, ale będę się starała dodawać jednoparty jak najczęściej ;)
Przed PRAWIE każdym one-shotem będzie dodana zapowiedź, czyli tytuł, bohaterowie, opis fabuły itp. Same shoty będą pojawiały się niewiele później :)

Podpisywać się będę Stylinson'owa.
Mój twitter: @ship_bullshit69
To chyba tyle :)

Pozdrawiam,
Stylinson'owa :D