piątek, 8 marca 2013

An Evening Walk.

Hmm... Stwierdziłam, że teraz mam chwilę czasu i mogę wkleić zapowiedzianego one-shota.
Jest już przepisany i tylko czeka, aby go opublikować <3
Miłego czytania :)

____________________________________________________________________

An Evening Walk.

*Perspektywa Hazzy*

-Jestem cholernie zmęczony…- powiedział Lou opierając się o moje ramię, kiedy bezskutecznie próbowałem otworzyć drzwi naszego mieszkania. Pierdolone,  stare zamki.
-Półgodzinny spacer aż tak Cię zmęczył?- spytałem siłując się z kluczem. Nareszcie otworzyłem i mogliśmy spokojnie wejść.
-Yhymm…- wymamrotał LouLou i uwiesił się na mnie udając że śpi. Cmoknąłem go przelotnie w czubek głowy.
-Oj, już ja Cie zaraz rozbudzę, kotku…- szepnąłem i klepnąłem Tomlinson’a w ten jego zgrabny, opięty miętowymi rurkami tyłek.
-Ehh… Harreh, nie dzisiaj, przecież…- nie dałem mu dokończyć. Mocno przyparłem go do ściany, a nasze twarze dzieliły milimetry. Bezceremonialnie wsadziłem mu kolano między nogi, mocno dociskając. Louis jęknął przeciągle. Zacząłem zachłannie obdarowywać jego szyję mokrymi pocałunkami. W jednym miejscu zassałem mocno skórę i zrobiłem mu malinkę. Ciągle trzymałem kolano w kroczu Lou, a jego jęki wypełniały pusty apartament.
- Hazz… Proszę… Przestań!- rozkazał Louis, a ja zdumiony oderwałem usta od jego szyji.
-Co się sta…- chciałem zapytać co jest, ale BooBear nie pozwolił mi dokończyć.
-Nie chcę dojść na korytarzu- przerwał mi i poruszył zabawnie brwiami.
Szybko załapałem o co chodzi i uśmiechnąłem się zawadiacko przygryzając wargę. Uniosłem go, a On objął nogami moje biodra. Ścisnąłem jego pośladki i zamruczałem mu do ucha. Miał dreszcze na rękach. Dobry znak. Niosąc Lou skierowałem się w stronę sypialni. Czułem jego niemałą erekcję na brzuchu. W sumie mój przyjaciel nie był w lepszym stanie.
Weszliśmy do pomieszczenia, a ja po zamknięciu drzwi kopniakiem praktycznie ,,rzuciłem” Lou na łóżko. Równie gwałtownie wskoczyłem na Niego i zdarłem jego białą koszulkę w ciemnoniebieskie paski. Usadowiłem się między jego nogami i nachylając się przejechałem językiem po klatce piersiowej. Z ust Lou wydobyło się ciche sapnięcie. Poruszyłem biodrami, a nasze erekcje otarły się o siebie przez materiały spodni. Tym razem obydwoje jęknęliśmy. Namiętnie wpiłem  się w wargi mojego chłopaka. Wsadziłem mu język do ust, a On oddawał i jeszcze bardziej pogłębiał pocałunek. Zacząłem majstrować przy jego spodniach. Odpiąłem pasek, rozpiąłem guzik, rozsunąłem rozporek i po chwili Louis leżał przede mną jedynie w czarnych, obcisłych bokserkach. Przejechałem opuszkami palców po niemałym wybrzuszeniu. Pochyliłem się i zacząłem delikatnie całować uwięzionego w ciasnych bokserkach przyjaciela Lou.
-Uhh… Harry, zrób to wkońcu!- wysapał BooBear. Nie zastanawiając się zdjąłem ciasny materiał i rzuciłem daleko za siebie. Przed moimi oczami pojawił się pokaźnych rozmiarów, stojący na baczność członek Tomlinson’a. Bez zastanowienia wziąłem go całego do ust, na co Louis zareagował głośnym jękiem.
-Tak, Hazz, taak…- sapał. Ruszałem głową w górę i w dół, a jego penis znikał w moich ustach i pojawiał się z powrotem. Wargi zaczynały mnie już boleć, ale nie zwracałem na to zbytniej uwagi. Po chwili członek Lou zadrżał i wytrysnął wprost do moich ust. Połknąłem wszystko i spojrzałem na rozanielonego Tomlinson’a. On również na mnie popatrzył.
-Teraz Twoja kolej, kocie.- powiedział i kilkoma ruchami sprawił, że byłem nagi a moje ciuchy leżały w kącie. Następne kilka ruchów i leżałem pod nim a On ustami sprawiał mi zajebistą przyjemność. Trzeba przyznać, że był naprawdę dobry. Ssał, lizał, przygryzał a na dodatek pomagał sobie ręką. Usta miał spuchnięte i sine, ale nie przestawał. Złapałem go za włosy i nadawałem ruchom odpowiednie tempo. Jęczałem i krzyczałem jego imię tak głośno, ze chyba cały Londyn mnie słyszał. Poczułem zbliżający się finał i po kilku sekundach spuściłem Mu się do ust jęcząc i drąc się wniebogłosy.  Louis spojrzał na mnie spod rzęs niczym rasowa dziwka. Nachylił się nade mną, musnął przelotnie usta i do ucha wyszeptał dwa słowa, dzięki którym prawie dostałem zawału.
-Pieprz mnie…- brzmiały one właśnie w ten sposób. Zamarłem.
-Jesteś tego pewien? To będzie cholernie boleć!!!- powiedziałem.
-Zrób to, Harry.- odpowiedział, a raczej rozkazał Tomlinson. Sięgnąłem do szafki i wyciągnąłem prezerwatywę i lubrykant.
-Nie, Hazz. Bez tego lateksowego chujostwa.- wyrzucił kondomy za siebie.
Zdziwił mnie jeszcze bardziej, ale się zgodziłem. Nasmarowałem grubo mojego ,,Elvis’a” lubrykantem, a następnie nawilżyłem nim tylne wejście Lou. Syknął.
-Wszystko w porządku?- spytałem –Nie musimy tego robić!
-Kiedy ja chcę, Harry! Nic się nie dzieje, tylko to takie… Zimne- wytłumaczył Boo. Zaśmiałem się. Przystawiłem kolegę do dziurki Louis’a.
-Jestes pewien?- spytałem raz jeszcze.
-Jak nigdy.- odparł Lou. Zacząłem w Niego wchodzić. Delikatnie i powoli. Jednak Louis natychmiastowo się spiął. Pochyliłem się nad nim.
- Rozluźnij się, będzie dobrze- muskałem ustami jego ramię. Podziałało. Wszedłem całą długością, a Louis’owi chyba zaczęło sprawiać to przyjemność, , bo objął nogami moje biodra i jęknął, bynajmniej nie z bólu. Zacząłem poruszać się w Nim coraz szybciej i szybciej. Wkońcu ruchałem go jak głupi i obydwoje jęczeliśmy jak debile. Dla urozmaicenia ująłem w dłoń jego penisa i zacząłem obciągać mu w rytm pchnięć. Doszliśmy w tym samym momencie. Czułem się wprost nieziemsko. Spojrzałem na wijącego się pode mną pod wpływem orgazmu Louis’a. Wyglądał jak najczystsza definicja seksu. Potargane włosy, w niektórych miejscach przylepione do czoła spływającymi kroplami potu, błyszczące oczy i ślady mojej spermy na spuchniętych, sinych ustach. Odgarnąłem mokra grzywkę z jego czoła i wykonałem ostatnie, powolne pchnięcie po czym wyszedłem z Niego. Położyłem się obok i próbowałem uspokoić nierówny oddech i bijące w szalonym tempie serce. Splotłem jego dłoń ze swoją i okryłem zimną kołdrą nasze rozgrzane ciała.
-Kocham Cię, LouLou- szepnąłem.
-Ja Ciebie bardziej, Hazz…- odparł Louis po czym usnęliśmy silnie w siebie wtuleni…

_____________________________________________________________________________________________________


No i jak??
W sumie to był pierwszy one-shot, który napisałam. Zniosę krytykę ;)



FOLLOW ME ON TWITTER: @ship_bullshit69

Stylinson'owa :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz