Jest już przepisany i tylko czeka, aby go opublikować <3
Miłego czytania :)
____________________________________________________________________
An Evening Walk.
*Perspektywa
Hazzy*
-Jestem
cholernie zmęczony…- powiedział Lou opierając się o moje ramię, kiedy
bezskutecznie próbowałem otworzyć drzwi naszego mieszkania. Pierdolone, stare zamki.
-Półgodzinny
spacer aż tak Cię zmęczył?- spytałem siłując się z kluczem. Nareszcie
otworzyłem i mogliśmy spokojnie wejść.
-Yhymm…-
wymamrotał LouLou i uwiesił się na mnie udając że śpi. Cmoknąłem go przelotnie
w czubek głowy.
-Oj,
już ja Cie zaraz rozbudzę, kotku…- szepnąłem i klepnąłem Tomlinson’a w ten jego
zgrabny, opięty miętowymi rurkami tyłek.
-Ehh…
Harreh, nie dzisiaj, przecież…- nie dałem mu dokończyć. Mocno przyparłem go do
ściany, a nasze twarze dzieliły milimetry. Bezceremonialnie wsadziłem mu kolano
między nogi, mocno dociskając. Louis jęknął przeciągle. Zacząłem zachłannie
obdarowywać jego szyję mokrymi pocałunkami. W jednym miejscu zassałem mocno
skórę i zrobiłem mu malinkę. Ciągle trzymałem kolano w kroczu Lou, a jego jęki
wypełniały pusty apartament.
-
Hazz… Proszę… Przestań!- rozkazał Louis, a ja zdumiony oderwałem usta od jego
szyji.
-Co
się sta…- chciałem zapytać co jest, ale BooBear nie pozwolił mi dokończyć.
-Nie
chcę dojść na korytarzu- przerwał mi i poruszył zabawnie brwiami.
Szybko
załapałem o co chodzi i uśmiechnąłem się zawadiacko przygryzając wargę.
Uniosłem go, a On objął nogami moje biodra. Ścisnąłem jego pośladki i
zamruczałem mu do ucha. Miał dreszcze na rękach. Dobry znak. Niosąc Lou
skierowałem się w stronę sypialni. Czułem jego niemałą erekcję na brzuchu. W
sumie mój przyjaciel nie był w lepszym stanie.
Weszliśmy
do pomieszczenia, a ja po zamknięciu drzwi kopniakiem praktycznie ,,rzuciłem”
Lou na łóżko. Równie gwałtownie wskoczyłem na Niego i zdarłem jego białą
koszulkę w ciemnoniebieskie paski. Usadowiłem się między jego nogami i nachylając
się przejechałem językiem po klatce piersiowej. Z ust Lou wydobyło się ciche
sapnięcie. Poruszyłem biodrami, a nasze erekcje otarły się o siebie przez
materiały spodni. Tym razem obydwoje jęknęliśmy. Namiętnie wpiłem się w wargi mojego chłopaka. Wsadziłem mu
język do ust, a On oddawał i jeszcze bardziej pogłębiał pocałunek. Zacząłem
majstrować przy jego spodniach. Odpiąłem pasek, rozpiąłem guzik, rozsunąłem
rozporek i po chwili Louis leżał przede mną jedynie w czarnych, obcisłych
bokserkach. Przejechałem opuszkami palców po niemałym wybrzuszeniu. Pochyliłem
się i zacząłem delikatnie całować uwięzionego w ciasnych bokserkach przyjaciela
Lou.
-Uhh…
Harry, zrób to wkońcu!- wysapał BooBear. Nie zastanawiając się zdjąłem ciasny
materiał i rzuciłem daleko za siebie. Przed moimi oczami pojawił się pokaźnych
rozmiarów, stojący na baczność członek Tomlinson’a. Bez zastanowienia wziąłem
go całego do ust, na co Louis zareagował głośnym jękiem.
-Tak,
Hazz, taak…- sapał. Ruszałem głową w górę i w dół, a jego penis znikał w moich
ustach i pojawiał się z powrotem. Wargi zaczynały mnie już boleć, ale nie
zwracałem na to zbytniej uwagi. Po chwili członek Lou zadrżał i wytrysnął
wprost do moich ust. Połknąłem wszystko i spojrzałem na rozanielonego
Tomlinson’a. On również na mnie popatrzył.
-Teraz
Twoja kolej, kocie.- powiedział i kilkoma ruchami sprawił, że byłem nagi a moje
ciuchy leżały w kącie. Następne kilka ruchów i leżałem pod nim a On ustami
sprawiał mi zajebistą przyjemność. Trzeba przyznać, że był naprawdę dobry. Ssał,
lizał, przygryzał a na dodatek pomagał sobie ręką. Usta miał spuchnięte i sine,
ale nie przestawał. Złapałem go za włosy i nadawałem ruchom odpowiednie tempo.
Jęczałem i krzyczałem jego imię tak głośno, ze chyba cały Londyn mnie słyszał.
Poczułem zbliżający się finał i po kilku sekundach spuściłem Mu się do ust
jęcząc i drąc się wniebogłosy. Louis
spojrzał na mnie spod rzęs niczym rasowa dziwka. Nachylił się nade mną, musnął
przelotnie usta i do ucha wyszeptał dwa słowa, dzięki którym prawie dostałem zawału.
-Pieprz
mnie…- brzmiały one właśnie w ten sposób. Zamarłem.
-Jesteś
tego pewien? To będzie cholernie boleć!!!- powiedziałem.
-Zrób
to, Harry.- odpowiedział, a raczej rozkazał Tomlinson. Sięgnąłem do szafki i
wyciągnąłem prezerwatywę i lubrykant.
-Nie,
Hazz. Bez tego lateksowego chujostwa.- wyrzucił kondomy za siebie.
Zdziwił
mnie jeszcze bardziej, ale się zgodziłem. Nasmarowałem grubo mojego ,,Elvis’a”
lubrykantem, a następnie nawilżyłem nim tylne wejście Lou. Syknął.
-Wszystko
w porządku?- spytałem –Nie musimy tego robić!
-Kiedy
ja chcę, Harry! Nic się nie dzieje, tylko to takie… Zimne- wytłumaczył Boo.
Zaśmiałem się. Przystawiłem kolegę do dziurki Louis’a.
-Jestes
pewien?- spytałem raz jeszcze.
-Jak
nigdy.- odparł Lou. Zacząłem w Niego wchodzić. Delikatnie i powoli. Jednak
Louis natychmiastowo się spiął. Pochyliłem się nad nim.
-
Rozluźnij się, będzie dobrze- muskałem ustami jego ramię. Podziałało. Wszedłem
całą długością, a Louis’owi chyba zaczęło sprawiać to przyjemność, , bo objął
nogami moje biodra i jęknął, bynajmniej nie z bólu. Zacząłem poruszać się w Nim
coraz szybciej i szybciej. Wkońcu ruchałem go jak głupi i obydwoje jęczeliśmy
jak debile. Dla urozmaicenia ująłem w dłoń jego penisa i zacząłem obciągać mu w
rytm pchnięć. Doszliśmy w tym samym momencie. Czułem się wprost nieziemsko.
Spojrzałem na wijącego się pode mną pod wpływem orgazmu Louis’a. Wyglądał jak
najczystsza definicja seksu. Potargane włosy, w niektórych miejscach
przylepione do czoła spływającymi kroplami potu, błyszczące oczy i ślady mojej
spermy na spuchniętych, sinych ustach. Odgarnąłem mokra grzywkę z jego czoła i
wykonałem ostatnie, powolne pchnięcie po czym wyszedłem z Niego. Położyłem się
obok i próbowałem uspokoić nierówny oddech i bijące w szalonym tempie serce.
Splotłem jego dłoń ze swoją i okryłem zimną kołdrą nasze rozgrzane ciała.
-Kocham
Cię, LouLou- szepnąłem.
-Ja
Ciebie bardziej, Hazz…- odparł Louis po czym usnęliśmy silnie w siebie wtuleni…
_____________________________________________________________________________________________________
No i jak??
W sumie to był pierwszy one-shot, który napisałam. Zniosę krytykę ;)
FOLLOW ME ON TWITTER: @ship_bullshit69
Stylinson'owa :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz