Nareszcie wzięłam się w garść i to przepisałam.
Nie jest to długi one-shot, więc świadczy to o moim lenistwie, ale miałam taki trochę ,,kryzys" i ani nie pisałam, ani nie przepisywałam, tylko ewentualnie czytałam jakieś Larry opowiadania.
Strasznie wciągnęło mnie ,,Prince Of The Seven Seas" oraz ,,Imprisoned In My Heart".
Genialne <3
Polecam.
No i nasze, polskie ,,Hey Jude" by Agreed też jest niesamowite, popłakałam się. Autorka ma WIEELKI talent.
Dobra.
A teraz zapraszam na one-shota mojego autorstwa, panie i panowie, ANNIVERSARY ;3
Miłego czytania :*
DEDYKEJSZYN FOR @LittleThings4Me ;**
______________________________________________________________________________
*Oczami Narratora*
Przez cały koncert w Los Angeles
Harry rzucał w stronę Louis’a podekscytowane uśmieszki, które szatyn
odwzajemniał niemal za każdym razem. Obydwoje nie mogli uwierzyć, że to już
rok. Cudowne 365 dni przepełnionych uczuciami, dyskretnym całowaniem się po
kątach i wieloma niesamowitymi, spędzonymi ze sobą nocami.
Fanki krzykami, piskami i wszystkim podobnym do tego prawie wysadziły
arenę w powietrze, kiedy podczas ,,What Makes You Beautiful” Hazz zadedykował
swoją solówkę Tomlinson’owi, bez ustanku patrząc w jego intensywnie niebieskie,
piękne oczy. Miał ochote go wtedy pocałować, ale dobrze wiedział, ze nie mógł.
Chociaż to nie popsuło mu humoru – miał zaplanowany caały wieczór…
- Woaahh! Co za koncert! – krzyknął Zayn schodząc ze sceny. Liam rzucił
mu butelkę wody, która Mulat wypił za jednym razem. – Ohh, umieram!
-A wy, gołąbeczki, moglibyście być troche bardziej dyskretni! – Niall
wymierzył palcem w stronę Lou i Harry’ego. Styles zaśmiał się.
- Nialler, to nasza rocznica! Musiałem – powiedział i złapał Louis’a w
pasie po czym pocałował go w skroń. – Zobaczycie, mądrale. Jak umowa z
Modest’em Jebanym Management się skończy, będziemy się pieprzyć na scenie. –
bezwstydnie oświadczył Loczek.
- Eww, nie, proszę! Nie każ nam na to patrzeć! – skrzywił się Liam, ale
zaraz uśmiechnął się widząc uwielbienie w oczach Lou, kiedy patrzył na
Harry’ego. – Ohh, jesteście tacy słodcy że można się porzygać!
Kapitan Niall szturchnął Payne’a łokciem w żebro, a On skulił się ze
stłumionym ,,Auć”.
- Dobra, panowie! – klasnął w dłonie Malik i spojrzał w stronę Horan’a i
Leeyum’a. – Dajmy zakochańcom trochę
czasu dla siebie, a my w tym czasie pojedziemy do tego klubu na obrzeżach
miasta, ponoć jest genialny!
Jakieś 15 minut później 3/5 One Directiomn bawiło się przy głośniej
muzyce, a Louis i Harry jechali hotelową windą na swoje piętro tak podnieceni
sobą nawzajem, że byli gotowi uprawiać seks na środku korytarza.
.***
- Nie lubię gier wstępnych… - oświadczył Louis, który obecnie
przygnieciony do ściany nagim ciałem Harry’ego sapał i dyszał pomimo tego, że
do niczego jeszcze nie doszło.
- Tym nie pogardzisz… - szepnął Hazz ocierając swojego obnażonego i
sterczącego penisa o równie gotowego kolegę Lou.
- Ohh… Taak… - wysapał Tomlinson
odchylając głowę do tyłu i mocno uderzając nią w białą ścianę.
- Kto na górze> - spytał Harry cicho, nadal poruszając miednicą przy
kroczu Louisa.
- Ty… - odparł Loueh i odepchnął od siebie Styles’a, po czym opadł na
łóżko niezbyt delikatnie – Bierz się do roboty, kochanie…
Hazzie nie trzeba było dwa razy powtarzać. Wyjął z szafki nocnej
prezerwatywę i małą tubkę. Nałożył ,,ubranko” na swojego przyjaciela i pokrył
go przezroczystą mazią.
Louis przyciągnął nogi do siebie, a Harry pochylił się nad nim i
pocałował jego usta. Złapał za kolana Lou i wszedł w niego delikatnie. Poruszał
się bardzo powoli i ostrożnie, a Tomlinson zgromił go wzrokiem.
- Czy ty znasz w ogóle pojęcie ,,pierdolić”? – spytał, a Styles
uśmiechnął się zadziornie. Znal. I to jak. Ustawił się w wygodniejszej pozycji
i zaczął ruszać się tak szybko jak jeszcze nigdy.
Uwielbiał patrzeć, jak ciało Lou wywija się pod nim w obezwładniającej
przyjemności. To podniecało go jeszcze bardziej.
Kilka chwil i obaj doszli w tym samym momencie ze swoimi imionami na
ustach.
Harry wyszedł z Louis’a delikatnie i położył się na nim uśmiechając jakby
coś brał.
- Wiesz… Miałem w planach najpierw zabrać się do restauracji, ale wiem że
tego nie lubisz, a dobrym seksem nigdy nie pogardzisz – powiedział pocierając
swoim nosem o nosek Lou, który odwzajemnił lekką pieszczotę.
- Miałeś rację – uśmiechnął się. – Ale może obejrzymy jakiś fajny film,
zanim nasi imprezowicze wrócą z balangi?
Hazz zaśmiał się.
- Zgoda, brzmi dobrze. Chodźmy. – powiedział i wciągnął na siebie
bokserki. Tommo zrobił to samo po czym wtuleni w sumie powędrowali do salonu…
________________________________
Stylinson'owa :D
Follow me on twitter: @ship_bullshit69