poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Her lovely, blue eyes...

Znalazłam chwilkę na dodanie tego shota, ale wątpię, aby następny pojawił się tak szybko :/
Po pierwsze - ostatnio ani trochę nie dopisuje wena, a po drugie  - nie mam czasu. :(

Ale teraz...
Miłego czytania!! <33
______________________________________________________________________________


 Louis leżał na kanapie w silnych objęciach swojego męża, Harry’ego, wpatrując się w ogień w kominku kilka metrów przed nimi.  W pokoju panowała absolutna cisza, ale ani jednemu, ani drugiemu to nie przeszkadzało. Uwielbiali takie romantyczne momenty, kiedy poza nimi nie liczyło się nic innego. Nic oprócz pięknej, łączącej ich miłości zdawało się nie istnieć. Hazz zatopił nos w bujnej czuprynie Louis’a i ucałował Jego głowę. Mocniej oplótł go rekami, jakby bał się, że Mu ucieknie. Zaczął gładzić ramię Lou opuszkiem kciuka i obdarowywać delikatną skórę Jego głowy subtelnymi, pełnymi czułości pocałunkami. Kochał tego wariata w kolorowych spodniach do szaleństwa i mógłby oddać za Niego życie. Loueh był całym światem Hazzy.
-Kocham Cię…- wyszeptał Louie całując ręke Harry’ego, która aktualnie oplatała Jego klatkę piersiową dając poczucie bezpieczeństwa. Hazz zaprzestał całowaniu głowy Lou i nachylił się, aby wyszeptać mu do ucha kilka czułych słówek:
-Nie, BooBear. To ja Ciebie kocham…
Przejechał po jasnej skórze szyji Louis’a czubkiem nosa wywołując tym samym dreszcze na ciele ukochanego.
-Wiesz, Harreh… Muszę Ci coś powiedzieć…- powiedział Loueh odchylając głowę do tyłu i zatapiając ją we wgłębieniu między szyją a ramieniem Hazzy.
-Tak, kotku? – odparł Curly pytająco. Starszy chłopak wypuścił z ust drżące powietrze i przełknął ślinę.
-Chciałbym mieć z Tobą dziecko...- powiedział odwracając twarz w stronę Harry’ego, którego usta natychmiastowo wykrzywiły się w promiennym uśmiechu. Rok temu, kiedy Lou po raz pierwszy trzymał w ramionach synka Danielle i Liam’a, Chris’a, już wiedział, ze chce mieć dziecko z Curly’m. Ale nie powiedział mu tego. Dopiero teraz się odważył.
-Boże, Lou… Nawet nie wiesz jak strasznie się cieszę!- Hazz ujął twarz Louisa w dłonie i ucałował delikatnie jego malinowe usta.
-Ale z racji tego, że żaden z nas nie może zajść w ciążę…- chciał powiedzieć coś Boo, jednak Harry nie dał mu dokończyć.
-Adoptujemy je. Przecież będziemy kochać to dziecko tak bardzo, jakby któryś z nas je urodził. Zresztą, co za różnica, adoptowane czy nie, będzie najszczęśliwszym dzieckiem na ziemi. Będzie nasze, Loueh. Nasze dziecko. Czy to nie brzmi niesamowicie?
Kiedy Hazza wypowiedział te słowa, w oczach Lou zatańczyły iskierki szczęścia. Kiwnął głową twierdząco.
-Masz rację – powiedział – Kocham Cię, tatuśku!- przyciągnął Harry’ego do siebie i namiętnie wpił się w Jego słodkie wargi…


Louis kurczowo trzymając dłoń Hazzy w swojej przekroczył próg obszernego, żółtego budynku. Przywitała ich siwowłosa kobieta w podeszłym wieku i zaprowadziła do Sali wypełnionej małymi, biegającymi z kąta w kąt istotkami.
-Musicie podjąć wybór- powiedziała uśmiechając się życzliwie. Tomlinson’owie rozglądnęli się po pomieszczeniu. Kilkadziesiąt par małych, zdumionych oczek wlepiało w nich swój ciekawski wzrok.
-Cześć! Jestem Louis, a to mój mąż, Harry. Ktoś z was będzie miał pewnie szanse wrócić z nami do domu!- stwierdził Lou swobodnie. Po piętnastu minutach obydwoje zaklimatyzowali się i bawili razem z dziećmi. Rozmawiali, wygłupiali się i odpowiadali na kłopotliwe pytania ,,Jak mąż może mieć męża?”. Jednak jakoś udało im się wybrnąć z tego tematu.
Harry zatrzymał wzrok na skulonej, siedzącej w kącie dziewczynce w różowej bluzeczce. Miała dwa kasztanowe warkoczyki i śmiesznie naburmuszoną minę. Bez wahania podszedł do Niej.
-Witaj, ślicznotko – uśmiechnął się -Dlaczego siedzisz tu sama?
Dziecko nawet nie spojrzało na Hazzę. Zignorowało Go.
-Jak masz na imię? – nie tracił nadzieji chłopak. Mała spojrzała na Niego smętnie swoimi dużymi, niebieskimi oczami.
-Darcy – wydukała niechętnie. Harreh usiadł na dywanie obok Niej.
-Śliczne imię! Ale dlaczego nie siedzisz tam z resztą dzieci? – spytał lustrując wzrokiem dziewczynkę, na oko pięciolatkę.
-Bo Nikt mnie nie lubi! – zawołała Darcy smutno. Po jej bladym policzku spłynęła mała, zagubiona łezka, którą Hazz starł opuszkiem palca.
-Jak to? Ja Cię lubię! – powiedział, a mała uśmiechnęła się przez łzy.
-Ciekawe, któro z tych dzieci będzie miało szczeście i wróci z Toba i Twoim kolegą do domu. – zagadnęła cicho niebieskooka dziewczynka.
-Moim mężem, ten przystojniak z którym przyszedłem to mój mąż – wyjaśnił Harry, a Darcy przybrała zdziwiony wyraz twarzy.
-Jak to?! Przecież nie może być dwóch mężów! Chyba że Ty jesteś żoną, czego kompletnie nie rozumiem – stwierdziła. Hazz wybuchł śmiechem.
-Nie, nie. Jest dwóch mężów. Jesteś jeszcze za malutka na te sprawy – uśmiechnął się szczerze – A co do tego dziecka, któro będzie miało szczęście… Chyba właśnie z Nim rozmawiam.
Darcy otworzyła oczka szerzej w wyrazie zdumienia, a następnie na jej twarz wstąpił szeroki uśmiech. Wstała i chichocząc wesoło przytuliła Loczka, który był nie mniej szczęśliwy niż ona.
Louis natychmiastowo pokochał uroczą Darcy, tak jak Jego mąż Harry. Proces adopcyjny potoczył się błyskawicznie szybko, a po tygodniu Tomlinson’owie śmiało mogli powiedzieć, że ich rodzina trzy osoby.
Dni w willi Tomlinson’ów mijały cudownie. Darcy dostarczała ,,tacie Harry’emu” i ,,tacie Louis’owi” wiele radości swoją obecnością. Hazz i Lou w przyszłym miesiącu mieli posłać małą do przedszkola i przeżywali to bardziej niż świnia okres.
Nie brakowało także niezręcznych sytuacji. Musieli wytłumaczyć dziewczynce, dlaczego ,,Tata LouLou głaskał siusiaka tatusia Harry’ego w nocy, a ten krzyczał”, kiedy ona przyszła do sypialni ojców o drugiej w nocy nie mogąc zasnąć. Jakoś z tego wybrnęli, ponieważ Darcy zapomniała o incydencie dosyć szybko.
W trójkę byli ogromnie szczęśliwi a jakiś rok później Harry i Louis zaczęli zastanawiać się nad adopcją kolejnego dziecka…

_________________________________________________________________________

Według mnie taki trochę ,,gówniany" (xD), no ale cóż ;3

Folow me on twitter: @ship_bullshit69


_________________________

Stylinson'owa :D

2 komentarze:

  1. ,,Tata LouLou głaskał siusiaka tatusia Harry’ego w nocy, a ten krzyczał” hahaha omg ;D

    OdpowiedzUsuń