Po pierwsze - ostatnio ani trochę nie dopisuje wena, a po drugie - nie mam czasu. :(
Ale teraz...
Miłego czytania!! <33
______________________________________________________________________________
Louis leżał na kanapie w silnych
objęciach swojego męża, Harry’ego, wpatrując się w ogień w kominku kilka metrów
przed nimi. W pokoju panowała absolutna
cisza, ale ani jednemu, ani drugiemu to nie przeszkadzało. Uwielbiali takie
romantyczne momenty, kiedy poza nimi nie liczyło się nic innego. Nic oprócz
pięknej, łączącej ich miłości zdawało się nie istnieć. Hazz zatopił nos w
bujnej czuprynie Louis’a i ucałował Jego głowę. Mocniej oplótł go rekami, jakby
bał się, że Mu ucieknie. Zaczął gładzić ramię Lou opuszkiem kciuka i
obdarowywać delikatną skórę Jego głowy subtelnymi, pełnymi czułości
pocałunkami. Kochał tego wariata w kolorowych spodniach do szaleństwa i mógłby
oddać za Niego życie. Loueh był całym światem Hazzy.
-Kocham
Cię…- wyszeptał Louie całując ręke Harry’ego, która aktualnie oplatała Jego
klatkę piersiową dając poczucie bezpieczeństwa. Hazz zaprzestał całowaniu głowy
Lou i nachylił się, aby wyszeptać mu do ucha kilka czułych słówek:
-Nie,
BooBear. To ja Ciebie kocham…
Przejechał
po jasnej skórze szyji Louis’a czubkiem nosa wywołując tym samym dreszcze na
ciele ukochanego.
-Wiesz,
Harreh… Muszę Ci coś powiedzieć…- powiedział Loueh odchylając głowę do tyłu i
zatapiając ją we wgłębieniu między szyją a ramieniem Hazzy.
-Tak, kotku?
– odparł Curly pytająco. Starszy chłopak wypuścił z ust drżące powietrze i
przełknął ślinę.
-Chciałbym
mieć z Tobą dziecko...- powiedział odwracając twarz w stronę Harry’ego, którego
usta natychmiastowo wykrzywiły się w promiennym uśmiechu. Rok temu, kiedy Lou
po raz pierwszy trzymał w ramionach synka Danielle i Liam’a, Chris’a, już wiedział,
ze chce mieć dziecko z Curly’m. Ale nie powiedział mu tego. Dopiero teraz się
odważył.
-Boże, Lou…
Nawet nie wiesz jak strasznie się cieszę!- Hazz ujął twarz Louisa w dłonie i
ucałował delikatnie jego malinowe usta.
-Ale z racji
tego, że żaden z nas nie może zajść w ciążę…- chciał powiedzieć coś Boo, jednak
Harry nie dał mu dokończyć.
-Adoptujemy
je. Przecież będziemy kochać to dziecko tak bardzo, jakby któryś z nas je
urodził. Zresztą, co za różnica, adoptowane czy nie, będzie najszczęśliwszym
dzieckiem na ziemi. Będzie nasze, Loueh. Nasze dziecko. Czy to nie brzmi
niesamowicie?
Kiedy Hazza
wypowiedział te słowa, w oczach Lou zatańczyły iskierki szczęścia. Kiwnął głową
twierdząco.
-Masz rację
– powiedział – Kocham Cię, tatuśku!- przyciągnął Harry’ego do siebie i
namiętnie wpił się w Jego słodkie wargi…
Louis
kurczowo trzymając dłoń Hazzy w swojej przekroczył próg obszernego, żółtego
budynku. Przywitała ich siwowłosa kobieta w podeszłym wieku i zaprowadziła do
Sali wypełnionej małymi, biegającymi z kąta w kąt istotkami.
-Musicie
podjąć wybór- powiedziała uśmiechając się życzliwie. Tomlinson’owie rozglądnęli
się po pomieszczeniu. Kilkadziesiąt par małych, zdumionych oczek wlepiało w
nich swój ciekawski wzrok.
-Cześć!
Jestem Louis, a to mój mąż, Harry. Ktoś z was będzie miał pewnie szanse wrócić
z nami do domu!- stwierdził Lou swobodnie. Po piętnastu minutach obydwoje
zaklimatyzowali się i bawili razem z dziećmi. Rozmawiali, wygłupiali się i
odpowiadali na kłopotliwe pytania ,,Jak mąż może mieć męża?”. Jednak jakoś
udało im się wybrnąć z tego tematu.
Harry
zatrzymał wzrok na skulonej, siedzącej w kącie dziewczynce w różowej bluzeczce.
Miała dwa kasztanowe warkoczyki i śmiesznie naburmuszoną minę. Bez wahania
podszedł do Niej.
-Witaj,
ślicznotko – uśmiechnął się -Dlaczego siedzisz tu sama?
Dziecko
nawet nie spojrzało na Hazzę. Zignorowało Go.
-Jak masz na
imię? – nie tracił nadzieji chłopak. Mała spojrzała na Niego smętnie swoimi
dużymi, niebieskimi oczami.
-Darcy –
wydukała niechętnie. Harreh usiadł na dywanie obok Niej.
-Śliczne
imię! Ale dlaczego nie siedzisz tam z resztą dzieci? – spytał lustrując
wzrokiem dziewczynkę, na oko pięciolatkę.
-Bo Nikt
mnie nie lubi! – zawołała Darcy smutno. Po jej bladym policzku spłynęła mała,
zagubiona łezka, którą Hazz starł opuszkiem palca.
-Jak to? Ja
Cię lubię! – powiedział, a mała uśmiechnęła się przez łzy.
-Ciekawe,
któro z tych dzieci będzie miało szczeście i wróci z Toba i Twoim kolegą do
domu. – zagadnęła cicho niebieskooka dziewczynka.
-Moim mężem,
ten przystojniak z którym przyszedłem to mój mąż – wyjaśnił Harry, a Darcy
przybrała zdziwiony wyraz twarzy.
-Jak to?!
Przecież nie może być dwóch mężów! Chyba że Ty jesteś żoną, czego kompletnie
nie rozumiem – stwierdziła. Hazz wybuchł śmiechem.
-Nie, nie.
Jest dwóch mężów. Jesteś jeszcze za malutka na te sprawy – uśmiechnął się
szczerze – A co do tego dziecka, któro będzie miało szczęście… Chyba właśnie z
Nim rozmawiam.
Darcy
otworzyła oczka szerzej w wyrazie zdumienia, a następnie na jej twarz wstąpił
szeroki uśmiech. Wstała i chichocząc wesoło przytuliła Loczka, który był nie
mniej szczęśliwy niż ona.
Louis natychmiastowo pokochał uroczą
Darcy, tak jak Jego mąż Harry. Proces adopcyjny potoczył się błyskawicznie
szybko, a po tygodniu Tomlinson’owie śmiało mogli powiedzieć, że ich rodzina
trzy osoby.
Dni w willi
Tomlinson’ów mijały cudownie. Darcy dostarczała ,,tacie Harry’emu” i ,,tacie
Louis’owi” wiele radości swoją obecnością. Hazz i Lou w przyszłym miesiącu
mieli posłać małą do przedszkola i przeżywali to bardziej niż świnia okres.
Nie
brakowało także niezręcznych sytuacji. Musieli wytłumaczyć dziewczynce,
dlaczego ,,Tata LouLou głaskał siusiaka tatusia Harry’ego w nocy, a ten
krzyczał”, kiedy ona przyszła do sypialni ojców o drugiej w nocy nie mogąc
zasnąć. Jakoś z tego wybrnęli, ponieważ Darcy zapomniała o incydencie dosyć
szybko.
W trójkę
byli ogromnie szczęśliwi a jakiś rok później Harry i Louis zaczęli zastanawiać
się nad adopcją kolejnego dziecka…
_________________________________________________________________________
Według mnie taki trochę ,,gówniany" (xD), no ale cóż ;3
Folow me on twitter: @ship_bullshit69
_________________________
Stylinson'owa :D
,,Tata LouLou głaskał siusiaka tatusia Harry’ego w nocy, a ten krzyczał” hahaha omg ;D
OdpowiedzUsuńBoże suuper ;DD
OdpowiedzUsuń